Bez tytułu


11 listopada 2008, 10:21

poranek... jeden z tysiecy napawajacych nadzieja... cos sie dzieje, nie tesknie, nie mam ochoty rzucic sie w ramiona, nie zabieram wszedzie telefonu z nadzieja ze moze wlasnie zadzwoni. rutyna? wypalenie? a moze brak czegos co mogloby stworzyc nas na nowo? czasami go nienawidze, czasami wiem ze jest tym, czego potrzebuje. dziwne. samotniczka po takim czasie?

11 listopada 2008, 11:23
Zycie jest takie przewrotne... mam ten sam problem... tesknisz... a jak juz sie pojawi to czasen nie masz ichoty wyjsc, ale zyc bezx niego nie mozesz... heh...

Dodaj komentarz